Artykuł autorstwa Anny Jakubik

 

Cygara i rewolucja

 

            Proces powstawania najlepszego cygara może trwać nawet około czterech lat. Już pierwszy etap – kiedy nasiona tytoniu są przygotowywane do wysiewu, może trwać dwa miesiące. Gdy znajdą się już w ziemi są pieczołowicie doglądane i dopieszczane przez plantatora. Po 45 dniach już usuwa się pierwsze liście przeznaczone na cygara premium. Po kilku takich zabiegach, jeden krzak tytoniu może dać od 16 do 18 liści, które spełniają najwyższe wymagane standardy. Po zerwaniu liście są luźno rozwieszane w przewiewnych szopach, aby nabrały pełni kolorów, od jasnego brązu, aż do czerni. Po dwóch miesiącach są sortowane, klasyfikowane i dzielone, a następnie składowane w stertach zwanych burros. Ciasno spakowane liście fermentują, a przy temperaturze od 50 do 80 stopni Celciusa jaka panuje wewnątrz stert, liście nabierają charakterystycznego zapachu, smaku, koloru, a ponadto są wtedy uwalniane takie substancje jak nikotyna czy amoniak. Sterty są kilkakrotnie odwracane, co pozwala na jednakową fermentację wszystkich liści, a po tym procesie liście są ponownie sortowane oznaczane i przenoszone do magazynów na okres wypoczynku. Może on trwać aż do trzech lat.

Legenda mówi, że najlepsze kubańskie cygara są zwijane między udami młodych kobiet, jednak życie jest znacznie bardziej prozaiczne. Przy ich produkcji pracuje wiele osób, doskonałych fachowców, którzy tej pracy poświęcają całe życie. Najtrudniejszym i jednocześnie wymagającym ogromnej precyzji i wprawy, jest etap zawijania. Każdy, kto chce zostać zwijaczem musi praktykować co najmniej przez dwa lata, a standardy są tak drastyczne, ze okres 20 lat to nie zawsze wystarczający czas aby stać się mistrzem w tym fachu.

Wszystkie te procesy zaczynają się i kończą tam, gdzie wytwarzane są najdoskonalsze na świecie cygara – na Kubie

 

Pechowa Kuba

      Z geopolitycznego punktu widzenia, Kuba ma pecha. Spadają na nią cały czas nowe problemy. Część kubańczyków twierdzi, że ich przyczyną jest Pierwszy Sekretarz Komunistycznej Partii Kuby, Fidel Castro Ruz. Oni odsiadują krótsze lub dłuższe wyroki w kubańskich więzieniach politycznych. Jak każda moneta, i ta kubańska ma dwie strony. Inni bowiem uważają, że Fidel i jego rewolucja są jedynym dobrem, jakie spotkało tę wyspę. Ci właśnie twierdzą, że winić za taki jak obecny stan rzeczy można tylko Stany Zjednoczone, podczas, gdy ci pierwsi uważają, że za nędzę, głód i inne nieszczęścia odpowiedzialny jest jedynie nieugięty chory dyktator – Castro. Embargo nałożone na Kubę przez Stany Zjednoczone w 1961 roku trwa już ponad 40 lat. Amerykania, którzy widzą w sobie sędziego sprawiedliwego jak król Salomon po zablokowaniu wyspy spodziewali się (co dziwne zupełnie jak teraz w Iraku) szybkiego i łatwego zwycięstwa. Uważali, ze odcięcie Kuby od Ameryki zrujnuje totalnie jej gospodarkę i że szybko zobaczą Castro pukającego na kolanach do bram Waszyngtonu. Nic takiego nie nastąpiło. Kuba kilkakrotnie starała się o zniesienie blokady, jednak cytując Fidela Castro:”kiedy byliśmy w Afryce (Kongo) Amerykanie mówili, że jeśli się stamtąd wycofamy, relacje pomiędzy naszymi krajami się poprawią. Potem o tym zapomnieli. Później stwierdzili, że jeśli zerwiemy stosunki z ZSRR, Stany nawiążą z nami współpracę. Rosjanie od wielu lat już nam nie pomagają, a Amerykanie o swych obietnicach zdają się nie pamiętać”. Głównym argumentem wysuwanym przez Stany przeciwko Kubie jest gwałcenie praw człowieka. Impas w relacjach między tymi państwami trwa prawie pół wieku. Kubańczycy żyją w biedzie, jeśli nie w nędzy, a Castro uparcie twierdzi, że żadne państwo na świecie nie zrobiło tak wiele dla swoich mieszkańców jak Kuba. Na jakiekolwiek ocieplenie lodowatych stosunków US – Kuba szans nie widać. Ostatnio jednak spotkałam się ze stwierdzeniem Amerykanina (!) z World Health Organization, że najgorszą krzywdę Kubańczykom tak naprawdę robię ci, co uważają, że teoretycznie walczą o ich dobro – Amerykanie.

 

Fidel Castro Ruz

            Fidel Castro to jedna z nielicznych osób, które tak nieodwołalnie kojarzone są z cygarami. Jego ojciec, z pochodzenia Hiszpan był wielbicielem hiszpańskiego wina i kubańskich cygar. Podczas jednego z obiadów podarował synowi jego pierwsze cygaro – Fidel miał wtedy 15 lat. Od tamtej pory przez 44 lata nie rozstawał się z nimi. „Nawet gdy byliśmy w górach, podczas rewolucji” – wspomina – „ludzie przysyłali mi tam cygara. Czasami wypalałem od razu prawie wszystkie i zostawało mi jedno, które chowałem do kieszeni na specjalne okazje. Kiedy z miast przychodziły do nas dobre wieści, paliłem z radości, kiedy coś poszło nie tak jak chcieliśmy, dym cygarowy osładzał gorzkie uczucie klęski”. Obecnie najbardziej chyba znanymi cygarami na świecie – dzięki Fidelowi – są cygara Cohiba Esplendido. Mają one swoją krótką historię. Jeden z ochroniarzy fidela, jakieś 40 lat temu, podrażnił jego wrażliwy nos ciekawym, aromatycznym dymem z cygara, które akurat palił. Ochroniarz powiadomił swego jefe maximo , że dostaje je od przyjaciela, który robi je dla siebie i dla niego. Castro wypalił cygaro i zachwycony smakiem postanowił się dowiedzieć, kto i jak je wytwarza. Zdziwiony producent wszystko wytłumaczył i niedługo potem już pracowała fabryka, gdzie zaczęto je wytwarzać na większą skalę. Oficjalnie nadano im nazwę Cohiba co w języku pierwszych kubańskich mieszkańców oznaczało po prostu cygaro. „Kiedy byłem studentem” – wspomina Fidel – „paliłem różne gatunki; „Romeo i Julia”, „Churhill”, „H. Uppman”, „Banza” czy „Partagas”, ale od kiedy znalazłem Cohiba, żadne inne mi już nie smakują”

 

Dwa razy w moim życiu przez chwilę nie paliłem cygar

Kiedy w latach 50-tych na południu Kuby, na wybrzeżu, w górach Sierra Maestra rozpoczynała się ofensywa rewolucjonistów przeciwko rządom Fulgencio Batisty i jego zwolennikom, Fidel Castro na jakiś czas porzucił swoją ukochaną rozrywkę. Jednym z postulatów partyzantów prowadzonych przez Fidela Castro, Raula Castro, Camilo Cienfuegosa i Ernesto Che Guevarę był bunt przeciwko wyzyskiwaniu chłopów kubańskich przez bogatych plantatorów. Tym samym, gdy pracujący na plantacjach tytoniu chłopi przyłączali się do marszu na Hawanę, produkcja liści tytoniowych ogromnie zmalała, co spowodowało spadek produkcji również samych cygar. W kraju uwidocznił się ruch przeciwko cygarom, które zaczęły symbolizować wyzysk i kapitalistyczny luksus. Paradoksalnie prawie wszyscy przywódcy „ruchu 26 lipca” palili. „Dwa razy w moim życiu przez chwilę nie paliłem cygar” - mówił Fidel Castro – „raz podczas rewolucji, kiedy już zeszliśmy z gór, ponieważ był problem z ich dostaniem. Chłopi powstali przeciwko plantatorom, a ja postanowiłem solidarnie z nimi zbojkotować cygara. Ale to był jedyny powód. Kiedy jednak po naszym dojściu do władzy produkcję wznowiono, znów zacząłem palić. Drugi raz przestałem palić ze względu na zdrowie…publiczne”.

 

Zdrowie publiczne

Niektórzy lekarze porównują ryzyko utraty zdrowia w związku z paleniem cygar do jazdy na motorze lub szusowania na nartach. Czy jednak mają rację? World Health Organization (Światowa Organizacja Zdrowia) udowadnia, że bardzo głęboko się mylą. Palenie cygara jest dostarczaniem do organizmu kolejnej porcji nikotyny, substancji smolistych i całej gamy innych równie niebezpiecznych dla zdrowia składników. Tym nawet jest to gorsze od palenia papierosów, że to, co wchłania palący cygaro jest bardziej skoncentrowane. Dym z cygara jest bowiem w całości bardziej „gęsty”, czyli w takiej samej ilości dymu z papierosa i cygara, w tym drugim znajdujemy o wiele więcej nikotyny, dwutlenku węgla i substancji smolistych. Cygara nie posiadają filtrów i wszystko, co się wydziela przy ich spalaniu wpada nie filtrowane prosto do płuc. Jedyna chyba różnica, która wychodzi na plus dla cygara, to fakt, iż badania wykazały, że po pierwsze są znacznie mniej dostępne ogółowi niż papierosy, co powoduje niższy odsetek chorujących z ich powodu, a po drugie dowiedzione zostało, że palacze cygar zaciągają się dymem dużo rzadziej niż palacze papierosów.

Sam Fidel Castro twierdzi, że on nigdy nie zaciągał się ani jednym ani drugim. „Po prostu lubiłem wypalić cygaro po obiedzie, delektowałem się jego aromatem, jego smakiem i przyjemność sprawiało mi patrzenie na dym unoszący się z niego”

26 sierpnia 1985 roku na Kubie zapanowała moda czy trend przeciwko paleniu. „Najpierw pomyślałem, że przestanę palić publicznie, aby jakoś tę kampanię wesprzeć” – twierdzi Fidel. Faktycznie, gdziekolwiek się pojawiał miał ze sobą cygaro. Nie ważne było czy zapalone, czy nie, ale zawsze było. Na zdjęciach, podczas wywiadów, podczas przemówień, w telewizji. „Potem jednak doszedłem do wniosku, że aby naprawdę wesprzeć skądinąd dobrą z założenia kampanię, muszę sam dać moim ludziom przykład i rzucić palenie” – i dodaje „to była dla mnie bardzo silna motywacja, więc z dnia na dzień to zrobiłem.”

Okazało się, że na wezwanie WHO, Kuba jako jedna z pierwszych przyłączyła się do akcji przeciwko paleniu tytoniu. Sam Fidel, który w 1985 roku rzucił palenie otrzymał od WHO złoty medal, za to właśnie osiągnięcie. Na pytanie, czy ma zamiar kiedyś zacząć znów palić, odpowiada:” musiałbym zapytać World Health Organization o pozwolenie…ale raczej nie, bo nie chciałbym, aby mi odebrano mój medal”.

 

Che i jego cygara

            Podczas lat spędzonych w górach Sierra Maestra, a potem w Havanie, cygara były dla Guevary najwierniejszym i ulubionym kompanem. Wiele lat później jeden z jego biografów stwierdził, że z rzeczy materialnych Che nie miał nic, rodzinie nie zostawił żadnego majątku, wierząc, że komunistyczna Kuba da im wszystko, czego będą potrzebować. Jednego tylko nie umiał sobie nigdy odmówić – ręcznie zwijanych cygar.

Zaczęło się to po jednym z ataków astmy, na którą od drugiego roku życia chorował Che. Jeden z chłopów towarzyszących El Comandante, zasugerował, aby Che spróbował zapalić kwiat „campana”, które wedle ludowej wiary pomaga przy problemach z oddychaniem. Niestety w walce z astmą mu to nie pomogło, pomogło natomiast podjąć decyzję o zapaleniu pierwszego cygara. Stało się to, kiedy jego oddziałowi udało się połączyć z oddziałem głównym partyzantów dowodzonym przez Fidela Castro. Ernesto miał wtedy 28 lat. Czasy były wtedy bardzo ciężkie i w przeciwieństwie do Castro, który rzucał wtedy palenie, Che wymyślał coraz to nowe wytłumaczenia, aby tylko usprawiedliwić swoją ogromną potrzebę palenia. Posunął się nawet do stwierdzenia, że cygara pomagają mu przetrwać ciężkie ataki astmy, a kiedy to nie pomogło, mówił, że dym odstrasza natarczywe moskity. Che do tego stopnia pokochał „smak kubańskich liści”, że kiedy nowi adepci partyzantki pytali, co mają ze sobą zabrać w góry, odpowiadał: hamak, plastikowe przykrycie na wypadek deszczu, koc na zimne górskie noce, sól do konserwowania jedzenia, smar do broni, pojemnik na wodę, podstawowe lekarstwa i …cygara. Twierdził, że to „dlatego, iż dym podczas nielicznych chwil wypoczynku, jest najlepszym towarzystwem dla samotnego żołnierza”. Che później mówił, że cygara pozwalały mu marzyć.

Pozostały po nim trzy anegdoty dotyczące jego miłości do cygar. Otóż w czasie, kiedy zasiadał w rewolucyjnym rządzie Fidela Castro, Guevara miał pełne ręce roboty i bardzo niewiele czasu na spanie, jedzenie i palenie. Toteż czasem zdarzało mu się, że o tym, iż kończy mu się palone cygaro, przypominał mu ból poparzonych ust. Stwierdził wtedy, ze bezpieczniej będzie, jeżeli zacznie wkładać je do fajki. Druga historyjka to walka Che z próbującym go namówić do zaprzestania palenia lekarzem. Otóż ze względu na chorobę, Che, lekarz go badający, zalecił mu natychmiastowe odstawienie kubańskiego przysmaku. Che przekonał go, aby mógł wypalać jedno, jedyne cygaro dziennie. Kiedy lekarz wyraził na to zgodę, El Comandante polecił zrobić dla siebie tak długie cygaro, aby jedno wystarczało mu na cały dzień. Podobno miało ponad 40 cm długości. Ostatnia anegdota to już wyraz całkowitej desperacji i nie do końca wierzę w jej prawdziwość, lecz coś w tym pewnie jednak jest. Rewolucyjny kubański rząd został poproszony przez kongijskich partyzantów dowodzonych przez Laurenta-Desire Kabilę o pomoc. Miała ona polegać na wsparciu militarnym próby obalenia proamerykańskiego rządu kongijskiego na którego czele stał Mobutu Sese Seko. Castro wysłał tam Che i jego partyzantów. Afrykański tytoń był podobno niesmaczny, ale bardzo mocny, więc Che szybko przyzwyczaił się do kongijskich cygar. Ażeby uzupełnić zapasy żywności i tym samym również cygar, Che ze swoimi żołnierzami musiał przepłynąć w szerz całe jezioro Tanganika pod ostrzałem wroga. Podobno zdesperowany brakiem swojej ulubionej rozrywki, Ernesto polecił wdmuchiwać dym z resztek cygar do butelek i zamykać je szczelnie, aby móc potem się nim inhalować. Podobno również podczas jego ostatniej wyprawy do dżungli boliwijskiej 22 marca 1967 roku Guevara otrzymał od Fidela ostatnie w swoim życiu ręcznie zawijane cygara. Było to pudełko Churhilli. Później już razem z kompanami palili różnego pochodzenia i różnej jakości sprasowane liście, którymi nabijali swoje fajki. Przed samą śmiercią jego ostatnim życzeniem podobno było zapalić cygaro. Pozwolono mu na to. Potem go rozstrzelano.

 

            Cuban dream

            Z czym obecnie kojarzy się Kuba? Nadal z Fidelem Castro, z nieudaną inwazją w Zatoce Świń, pewnie trochę nadal z Che Guevarą, ale bardziej z łamaniem praw człowieka, z więzieniami politycznymi i amerykańską bazą Guantanamo oraz z tym, że Kubańczycy dostają dwa razy w roku od swojego rządu talon na kurę rosołową. Wielbiciele Ernesta Hemingway’a, Havana łączą z ukochanym drinkiem pisarza, mojito , który można dostać w każdej zadymionej spelunce na Kubie. Kubańska bieda też paradoksalnie łączy się z najbogatszymi Amerykanami typu Arnold Schwarzeneger, którzy zakładają w Miami, Las Vegas czy innych elitarnych miejscach snobistyczne kluby, w których spotykają się nadęci bogacze, aby wypalić kilka przemyconych kubańskich cygar premium.

Na wyspie jak było tak jest. Biednie, głodno, sucho. Jeszcze teraz odwróciły się od niej kolejne państwa Unii Europejskiej na wieść o prześladowaniu przez Castro niezależnych dziennikarzy i przeciwników politycznych. A tak naprawdę to represje te uderzają w Bogu ducha winnych kubańczyków, którzy nie mają w sprawach polityki nic do gadania.

Tak więc cygaro jest obecnie symbolem dwóch skrajności, kubańskiej nędzy i amerykańskiego snobizmu.

 

Anna Jakubik